W poniedziałek Vama założyła najlepszą sukienkę i pojechałyśmy z Aną pociągiem do Recolety – tej lepszej dzielnicy Buenos Aires. Ana w zasadzie jechała do pracy; tu dodam że w Ameryce Południowej do pracy niekoniecznie idzie się na ustaloną godzinę tak jak i środki komunikacji nie zawsze zjawiają się o czasie. Podróże koleją również nie są w Ameryce popularne, w Buenos Aires pociąg służy do poruszania się po mieście. Polecam jednak wycieczkę w okolice dworca Retiro, a w szczególności krótki spacer pomiędzy dworcem kolejowym a autobusowym. Ta część tętni życiem dzięki sprzedawcom taniego jedzenia i bibelotów.
Naszym celem na dziś był Cementerio de la Recoleta czyli ten najsłynniejszy cmentarz w Buenos Aires gdzie oprócz ważnych osób ze świata polityki, nauki i sztuki pochowana jest Eva Perón. Cmentarz jest dosyć mały, trumny znajdują się w wysokich mauzoleach które dają przyjemny cień w upalne dni.
Spodobał mi się ten argentyński dżentelmen.
U dołu po lewej grobowiec gdzie pochowana jest Evita. Łatwo go znaleźć bo zawsze stoi tam tłumek zwiedzających. Samo mauzoleum mało okazałe na tle innych .
Ruszyłysmy dalej na zwiedzanie okolicy.
Ta kontrukcja to Floralis Genérica, zbudowana jest ze stali i aluminium i została podarowana miastu przez architekta Eduardo Catalano. Kwiat mierzy 23 metry i zamyka się o zachodzie słońca by ponownie rozchylić ‘płatki’ o 8 rano. Przed rzeźbą można spotkać wielu turystów i tak poznałam grupę starszych Brazylijczyków z których jeden zaczął do mnie mówić niemal płynną polszczyzną. Okazało się że jego dziadek był Polakiem i dawno temu wyemigrował do Brazylii.
W drodze powrotnej zahaczyłysmy o muzeum sztuki latynoamerykańskiej Malba; nie wchodziłyśmy do środka ( podróże z 4latką wymagają pewnych kompromisów ) ale myślę że warto się tam wybrać.
Wyprowadzanie psów to bardzo popularne zajęcie w Buenos Aires;
W każdy poniedziałek wieczorem w Konex Cultural Center odbywa się słynny koncert bębniarski grupy La Bomba de Tiempo. Ana pisała mi o nim zanim przyleciałyśmy i miałam wielką ochotę pójść ale okazało się że dzieci nie mają wstępu. Jeśli kiedyś wrócę do Buenos Aires napewno odwiedzę to miejsce.
I na koniec zdjęcia z analoga:
I love your photos!