Uciekłyśmy od przedświątecznej gorączki na Gran Canarię. Wygrzałyśmy się na plażach na południu wyspy, wjechałysmy w interior, spałyśmy w jaskini, Boże Narodzenie tradycyjnie już na couchsurfingu niedaleko Las Palmas. Poznałysmy masę inspirujących ludzi a dawka andrenaliny przy jeździe serpentynami górskimi skutecznie leczy z depresji.
Zdjecia z Chile, Peru i Islandii muszą jeszcze odrobinę poczekać.
Każde zdjęcie piękne:) Inspirujące jak Wy i Wasz blog.